Dzięki ćwiczeniom czas płynął szybciej, a głowę opuszczały złe myśli

Piotr Bursiewicz w Głosie Pacjenta opowiada o chorobie, jak również podejściu do leczenia i wykorzystaniu swojego długoletniego doświadczenia w sporcie w procesie powrotu do zdrowia i sprawności fizycznej.

Jak ważna jest aktywność fizyczna i rehabilitacja w pokonaniu choroby czy związanych z nią dolegliwości przekonuje nas Pan Piotr Bursiewicz. Pan Piotr jest pacjentem hematoonkologicznym, ale także rehabilitantem sportowym, założycielem fundacji Active Recovery i inicjatorem programu Onko-reha. Pan Piotr dzieli się swoją historią i unikalnym doświadczeniem stworzenia na bazie swojego przypadku klinicznego systemu indywidualnej rehabilitacji.

Wszystko zdarza się w życiu z jakiegoś powodu. Gdy postawiono mi diagnozę, przez długi czas nie mogłem znaleźć sensu zaistniałej sytuacji. Do tego momentu byłem zawodowo związany ze sportem wyczynowym, należałem do osób aktywnych fizycznie, dbających o siebie, o właściwą dietę, odpowiedni czas snu i work&life balanceOd dzieciństwa i przez całą młodość uprawiałem sport. Przez ponad 30 lat pracowałem jako rehabilitant sportowy m.in. z Kadrą Narodową Lekkiej Atletyki. Byłem spełniony zawodowo i prywatnie.

Diagnoza choroby nowotworowej zawsze i dla każdego jest szokiem. Dla mnie, moich bliskich, znajomych i współpracowników również była. Białaczkę potraktowałem jednak nie jak wyrok, ale sportowe wyzwanie, bo celem sportowców zawsze jest zwycięstwo.

Na początku, jeden z lekarzy stwierdził, że wezmę udział w maratonie, do którego nie można się przygotować. Pod jednym względem miał rację. Jest to niemożliwe, gdy się stoi na starcie. Całe moje życie, zawodnicze uprawianie sportu, praca w rehabilitacji i medycynie sportowej w otoczeniu lekarzy, sportowców, trenerów, dały mi jednak wiedzę, doświadczenie i umiejętności, które pozwoliły mi przystąpić do zmagań z chorobą. Ta z kolei stała się inspiracją do opracowania i stworzenia, na bazie studium mojego przypadku, kompleksowego programu rehabilitacji około onkologicznej.

Przed rozpoczęciem ćwiczeń nawiązałem kontakt ze światowymi organizacjami zajmującymi się rehabilitacją onkologiczną i dzięki temu mogłem zapoznać się z licznymi badaniami odnośnie wpływu aktywności fizycznej na proces terapii onkologicznej.

Ze wszystkich badań wynikało jednoznacznie, że rehabilitacja ruchowa w onkologii skraca czas terapii, obniża poziom stresu, intensyfikuje i przyspiesza proces leczenia.

Wraz z diagnozą rozpocząłem na sobie poszukiwanie jak najskuteczniejszych ćwiczeń wspierających terapię, monitorując przy tym poziomy uszkodzenia tkanek, nawodnienie organizmu, parametry oddechowe.

W trakcie całego procesu dostosowywałem ćwiczenia i ich rodzaj do mojego samopoczucia i możliwości ich wykonania. Zdałem sobie sprawę, jak istotny jest właściwy dobór ruchu i obciążenia, w zależności od okresu terapii oraz samych warunków.

Inaczej bowiem wyglądało przygotowanie przedszpitalne skoncentrowane na treningu świadomościowym, wyobrażeniowym, czucia głębokiego, neurologicznym i oddechowym. W tym okresie kładłem największy nacisk na utrzymanie sprawności fizycznej, przygotowanie układu nerwowego do chemioterapii oraz wszelkiego rodzaju treningi mentalne.

Całkiem odmiennie podszedłem do okresu szpitalnego, podczas którego dominowały specjalistyczne treningi tlenowe, neurologiczne, oddechowe, przeciwobrzękowe i koncentracji. Niemałą rolę odegrał w tym okresie trening wyobrażeniowy. Ze względu na duże obciążenia farmakologiczne, rygory terapeutyczne (np. ilość i rodzaj podłączeń pod kroplówki), osłabienie organizmu, największym wyzwaniem było w tym okresie dobranie ćwiczeń, obciążeń oraz wytrwanie w ich wykonywaniu i dokumentowaniu.

Od samego początku i przez wszystkie etapy choroby i terapii postawiłem na systematyczność oraz konsekwencję. Nawet w warunkach szpitalnych, przed i po chemioterapii, zaraz po i przed przeszczepem oraz podczas podłączenia pod kroplówki nie zaprzestałem wykonywania ćwiczeń, a średni czas jaki na nie poświęcałem każdego dnia to minimum trzy godziny.

Okres poszpitalny natomiast to z kolei skupienie się na odbudowie sprawności psychicznej i fizycznej. Ze względu na to, że jest to okres bardzo długotrwały, nudny i monotonny zdecydowałem się na współpracę z najlepszymi na świecie trenerami wielu dyscyplin sportowych w celu urozmaicenia treningów. Dodatkowo byłem pod stałą opieką hematologa, kardiologa, urologa, dietetyka klinicznego.

Oczywiście były to różne rodzaje ćwiczeń od mentalnych, po ruchowe, których obciążenie dostosowane było do etapu terapii i mojej wydolności. Dzięki ćwiczeniom czas płynął szybciej, a głowę opuszczały złe myśli.

Efekty moich ćwiczeń były zbieżne ze wspomnianymi wcześniej wynikami badań dotyczących skuteczności rehabilitacji onkologicznej: skrócenie procesu terapii, zmniejszenie dolegliwości bólowych, dobry stan psychomotoryczny, szybszy powrót do podstawowej sprawności fizycznej.

Artykuł opublikowany na glospacjenta.pl, w całości dostępny tutaj: https://glospacjenta.pl/moja-historia/68,dzieki-cwiczeniom-czas-plynal-szybciej-a-glowe-opuszczaly-zle-mysli